Jeśli myślimy o produktach luksusowych, przychodzą nam na myśl drogie auta, biżuteria, ubrania od modnych projektantów. Tampon będzie raczej ostatnią rzeczą na liście, a jednak… Czy wiecie, że właśnie tak jest traktowany w większości stanów w USA?
Prawo stanowe w USA nakłada na środki higieniczne podatek od dóbr luksusowych. Fakt ten i dyskusja, jaka wokół niego rozgorzała w ostatnich dwóch latach sprawiła, że ów podatek potocznie zaczęto nazywać “tampon tax”, a sprawa nabrała rozgłosu.
Niedawno Nowy Jork, jako szósty stan w USA, pozbył się owego podatku zaoszczędzając kobietom w perspektywie roku ok. 14 mln dolarów! Reszta stanów, jak mawiają amerykańskie feministki, kasuje je za to, że są kobietami i mają okres co miesiąc.
Tamponowe pozwy
I trudno się z nimi nie zgodzić. W ciągu ostatnich lat Amerykanki systematycznie próbowały zwrócić uwagę władz na ten problem, podnosząc argumenty dotyczące dyskryminacji ze względu na płeć, podkreślając, że 4 proc. podatek od sprzedaży środków higienicznych jest jak relikt poprzedniej epoki, itd.
System podatkowy od towarów, które są dostępne dla obywateli w amerykańskich supermarketach jest dość złożony i może różnić się w zależności od stanu. Niemniej produkty można podzielić na luksusowe i na pierwszej potrzeby (non-luxury items). Do tej drugiej kategorii zaliczają się np. warzywa, owoce, nawet niektóre leki. Zaskakująco nie znalazły tam miejsca podpaski, wkładki ani tampony.
Nie trzeba mieć wielkiej wiedzy o świecie, żeby być świadomym tego, że zakup środków higienicznych to nie wybór a konieczność, która trwa ok. 30 – 40 lat życia każdej kobiety!
Co więcej, kiedy inicjatywa zniesienia “tampon tax” nabrała rozgłosu, przedstawiciele niektórych stanów tłumaczyli się, że opodatkowują przecież te środki tak samo, jak papier…
Jednak najskuteczniejsze na zwrócenie uwagi na problem okazały się pozwy. Jeden z nich zawierał nawet żądanie zadośćuczynienia w postaci zwrotu podatku, zapłaconego za środki sanitarne w 6 ubiegłych latach! Taki pozew zbiorowy wpłynął do sądu stanowego w Ohio. Sprawa nadal się toczy.
– Nie mam pojęcia, dlaczego władze stanowe nałożyły na środki sanitarne podatek od dóbr luksusowych – skomentował sprawę Prezydent Barrack Obama. – Prawdopodobnie dlatego, że podatek ten przegłosowali w przeszłości mężczyźni.
Inne stany, w obawie przed pozwami zbiorowymi od kobiet, w pocie czoła pracują nad tym, aby szybko podatek usunąć i zastąpić go tym od dóbr pierwszej potrzeby.
Stan Nowy Jork z kolei chce pójść jeszcze dalej i zapewniać bezpłatnie środki sanitarne dziewczynkom w publicznych szkołach, kobietom w schroniskach dla bezdomnych i tym, które osiągają niski dochód. Te, które mało zarabiają i są uprawnione do otrzymywania kuponów na żywność nie mogą za nie kupić podpasek, tamponów czy wkładek higienicznych. Pilotażowy program tego typu spotkał się z bardzo pozytywnym oddźwiękiem.
Kolejne zmiany
Przed nagłośnieniem sprawy “tampon tax” tylko 5 stanów w USA nie pobierało podatku od dóbr luksusowych od tamponów. Były to Maryland, Pennsylvania, Minnesota, New Jersey i Massachusetts. Gra toczy się o kilkanaście do kilkudziesięciu milionów dolarów rocznie wpływów do budżetu stanowego, dlatego nie dziwi, że ten współczynnik jest tak niski.
Obecnie “tampon tax” zniesiono także w stanie Nowy York. W uprzywilejowanej sytuacji są także mieszkanki stanów Oregon, Montana, Delaware New Hampshire i Alaski, gdzie podatku od sprzedaży nie ma w ogóle.
Kolejne zmiany na korzyść kobiet zapowiadane są na Florydzie i w stanie Kalifornia.
– To wyjątkowo niesprawiedliwy proceder, zwłaszcza, że kobiety już na starcie są ustawione w mniej korzystnej pozycji niż mężczyźni – mówi Cristina Garcia, senator stanu Kalifornia, która zainicjowała walkę o pozbycie się podatku od dóbr luksusowych na wyroby higieniczne w słonecznym stanie. – Można sprowadzić “tampon tax” do prostej konkluzji. Płacimy podatki od tego, że jesteśmy kobietami. Stan Kalifornia zarabia dzięki nam 20 milionów dolarów rocznie! – grzmiała senator.
W 2015 roku podatku od środków higienicznych pozbyła się Kanada. Zatem dobre wzorce USA zaczerpnęło od swoich bliskich sąsiadów z północy. Obecnie, takich samych działań domagają się kobiety w Wielkiej Brytanii oraz Australii.
Julia Nieznalska