Głosy w głowie może słyszeć każdy. Wielu ma z nimi jednak spory problem. Wszystko przez to, że głosy te mogą nam się wydawać obce. Na czym polegają te omamy słuchowe i kto powinien się ich obawiać?
Schizofrenia to choroba, która ma w swoich szeregach mniej więcej 1% całego społeczeństwa. Zdecydowana większość podczas jej trwania doświadcza omamów słuchowych lub wzrokowych. Pewne halucynacje są bardzo charakterystyczne. Mogą to być na przykład szumy, piski lub wspomniane już głosy. Ma to związek z funkcjonowaniem mózgu. Każdy człowiek w głowie odbiera swój wewnętrzny głos. Dzięki niemu możemy np. mówić sobie, co powinniśmy zaraz zrobić, komentujemy to, co się dzieje i przypominamy, co się zdarzyło. Nic w tym dziwnego. Osoby ze schizofrenią uważają jednak, że to nie jest ich głos.
– Pacjenci w schizofrenii mylą produkowane przez siebie czynności i słowa z tymi, które pochodzą z zewnątrz. Inaczej mówiąc, znacznie częściej mają trudności w rozpoznaniu wyobrażeń, jako wyobrażeń. Mają wrażenie, że to, co wyobrażane dzieje się rzeczywiście – zaznacza psycholog dr Łukasz Gawęda.
Chorzy mają tendencje do tłumaczenia sobie źródła tych głosów. Dlatego też dochodzi do sytuacji, w których osoba chora twierdzi, że ktoś ją prześladuje lub z kimś udaje jej się rozmawiać. Czasami te głosy są na tyle silne, że chory nie może sobie sam z nimi poradzić. Wtedy konieczne jest dodatkowe leczenie. Niektóre osoby ze schizofrenią słyszą głosy, ale umieją sobie z nimi radzić i zachowują się zwyczajnie.
Psycholog dodaje, że jest też grupa osób zdrowych, która nie spełnia kryteriów zaburzeń psychicznych, słysząca w głowie głosy. Z badań przeprowadzanych w Holandii wynikło, że dotyczy to aż 5% społeczeństwa. Osoby te nie mają trudności z funkcjonowaniem i nie odczuwają z powodu głosów dyskomfortu, dlatego nie spełniają kryteriów zaburzeń. Może to się stać zarówno po stracie bliskiej nam osoby, którą nadal udaje nam się słyszeć, jak i po amputacji części ciała. Możemy wtedy odczuwać, że dana kończyna nadal nas boli.
Złudzenia słuchowe wynikać mogą z naszych oczekiwań i z tego na co zwracamy uwagę. Za to odpowiada kora czołowa, która jest silnie powiązana z korą słuchową. Mieliście kiedyś tak, że czekając na ważny telefon ciągle go słyszeliście, choć wcale nie dzwonił? Oznacza to, że kora czołowa wysyła sygnał do kory słuchowej. Ona staje się wtedy nadpobudliwa i dlatego reaguje właśnie w ten sposób. Podobnie dzieje się u pacjentów ze schizofrenią.
W Polsce schizofrenię leczy się przede wszystkim farmakologicznie, zakładając, że przyczyną choroby są zmiany biologiczne w funkcjonowaniu mózgu. Okazuje się jednak, że równie ważne są tu mechanizmy psychologiczne. Wykazano też, że na rozwój schizofrenii bardziej narażone są osoby z doświadczeniem traumy wczesnodziecięcej, która ma wpływ na funkcjonowanie poznawcze i funkcjonowanie mózgu. Na pojawienie się schizofrenii może mieć wpływ także taka kwestia jak wykorzystanie seksualne. Z kolei urojenia częściej występują u osób, które przeżywały mobbing szkolny czy były prześladowane przez dzieci i młodzież ze swojego otoczenia. Naukowcy wychodzą z założenia, że w łagodzeniu objawów schizofrenii pomóc może psychoterapia.
– Podczas niej staramy się np. przekonać pacjentów z omamami, że to, co słyszą w głowie, to ich własne głosy i że można nad nimi zapanować, bo to tylko wewnętrzna mowa, którą przecież wszyscy się posługujemy. Chcemy uczyć pacjentów, jak różnicować wyobrażenia od rzeczywistości – opowiada psycholog dr Łukasz Gawęda. Terapeuta wspólnie z chorym zastanawia się, skąd mogą pochodzić głosy, skoro nie ma nikogo wokół. Pacjent stopniowo podczas terapii nabywa więc kontroli nad tym głosem.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl