Coraz więcej ludzi decyduje się na współpracę z trenerem personalnym. Taka osoba ma być pomocą w drodze do upragnionego celu, motywować i wskazywać właściwą drogę. Coraz więcej firm zaczyna oferować produkty w formie opasek, które kontrolują postępy i w pewnym stopniu mają być elektronicznym trenerem. Czy urządzenia rzeczywiście mogą pomóc w osiągnięciu wymarzonej sylwetki i kondycji?
Komputer na ręce
Wszystko zaczęło się od zwykłych krokomierzy, które kilkanaście lat temu weszły na rynek. Małe i proste urządzenie, zwane inaczej pedometrami liczy ilość wykonanych kroków. Niby niewiele, ale dawały pewien punkt odniesienia dla trenerów, a nawet samych użytkowników. Okazuje się, że przeciętny Polak wykonuje dziennie około 3000 – 4000 kroków. Osoby aktywne robią około 7500 kroków, a bardzo aktywne – ponad 10000 kroków. Co więcej, w większości przypadków, owe 10000 kroków to wartość, którą zwykle przekłada się na szczupłą sylwetkę. Warto podkreślić, że oznacza to przebycie od 6 do 8 kilometrów, w zależności od długości kroku. Innymi słowy, ludzie tak dużo chodzący każdego dnia, bardzo rzadko mają kłopoty z nadwagą.
Pedometry pozwalają więc ocenić jak dużo pracy należy wykonać, by osiągnąć efekt smukłej sylwetki. Jednak wraz z rozwojem techniki, idea została rozwinięta i udoskonalona. Do urządzeń zaczęto dodawać znacznie bardziej złożone funkcje, przypomnienia i, co więcej, opakowano je w formę dyskretnych i modnych opasek, które można mieć nieustannie na ręce.
Funkcjonalność
Nowe urządzenia nie zliczają już jedynie kroków. Potrafią analizować sen, ilość spalonych kalorii, pokazywać tętno w trakcie wysiłku, przypominać o aktywności, gdy np. zbyt długo przebywamy w pozycji siedzącej, nierzadko mają również wbudowany GPS, dzięki któremu można np. sprawdzić pokonaną trasę. Co więcej, zwykle można je nosić zamiast typowego zegarka, gdyż wskazują aktualny czas.
Kontrola wyników
Podawanie informacji o tętnie, spalonych kaloriach czy ilości wykonanych kroków to jedno. Dane w czasie rzeczywistym są oczywiście praktyczną wskazówką, jednak największą zaletą tego rodzaju urządzeń jest możliwość gromadzenia i porównywania danych – to tu tkwi ich siła.
Synchronizacja urządzenia z komputerem czy smartfonem pozwala tworzyć indywidualną bazę danych, określić cele i monitorować postępy. Zwykle istnieje również możliwość brania udziałów w wyzwaniach stawianych przez innych użytkowników, porównywania swojej aktywności i treningów ze znajomymi i ludźmi z całego świata. Tego rodzaju funkcje mają przede wszystkim motywować do nieustannego podnoszenia poprzeczki i zwiększania swojej aktywności.
Ciekawą funkcją są również dzienniki posiłków. Z ich pomocą możemy kontrolować ilość spożytych kalorii i porównywać ją z danymi z opaski w celu określenia tego, jak należy zmienić swój jadłospis lub aktywność, by tracić nadprogramowe kilogramy lub budować masę mięśniową.
Czy warto w nie inwestować?
Należy sobie zadać pytanie: Czy funkcje, które oferuje urządzenie są mi potrzebne, czy będzie to jedynie kolejny gadżet? W tym drugim przypadku inwestowanie w opaskę to jak zakup najnowocześniejszego smartfona, kiedy podstawowe funkcje, z których korzystamy to dzwonienie i smsowanie.
Z całą pewnością urządzenia tego rodzaju są dużym postępem technicznym, jednak w żadnym wypadku nie wykonują pracy za ćwiczących.
Zakup powinny rozważyć osoby świadome ich funkcji oraz możliwości ich zastosowania, które chcą skutecznie i prosto monitorować swoje postępy, tworząc dzienniki aktywności, gdyż przede wszystkim do tego owe urządzenia zostały stworzone.
Druga grupa osób, które mogą zainteresować się „elektronicznym trenerem” to ludzie potrzebujący odrobiny motywacji do wysiłku, gdyż opaski skutecznie o tym przypominają, a możliwość rywalizacji z innymi ludźmi może okazać się kolejnym bodźcem.
Trzecia, często niedoceniana grupa ludzi to… trenerzy personalni i dietetycy, którzy wyposażając swoich podopiecznych w opaskę mogą uzyskiwać lepszy obraz ich ogólnej aktywności i na tej podstawie dobierać odpowiedni odpowiednie metody żywieniowe i wysiłkowe.
Jednak na pytanie: „Czy to odpowiednia inwestycja właśnie dla mnie?”, każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.
Jacek Bilczyński