Choć alergie są z nami od bardzo dawna to nadal nie wiemy o nich wszystkiego. Lekarze nie zawsze potrafią rozpoznać, która z nich właśnie nas dręczy. Wynika to przede wszystkim z ich ilości i braku informacji o każdej ich odmianie
Liczba osób borykających się z alergiami rośnie z roku na rok. Za kilkanaście lat w Europie może ją mieć już co druga osoba. Połowa chorych dostała alergię razem z genami, druga część nabyła ją w trakcie życia i to właśnie ta grupa chorych najbardziej rośnie w siłę.
Nie da się ukryć, że uczulenia i alergie były z nami od zawsze, jednak wcześniej były to głównie alergie wrodzone, a więc atopowe. Na nie wpływają czynniki genetyczne. Zazwyczaj objawiają się one pod wpływem naturalnych alergenów środowiska, czyli pyłków roślin, roztocza czy naskórka zwierząt domowych. Tego typu alergie mogą powodować jedynie trzy typy chorób. Jest to alergiczny nieżyt nosa, astmę oskrzelową atopową i atopowe zapalenie skóry. Sprawa związana z leczeniem alergii wrodzonych jest stosunkowo prosta. Oparte jest ono na klasycznych formach testów i mimo, że bywają one ostre w przebiegu to są leki, którymi możemy temu przeciwdziałać.
To, że o alergiach mówi się coraz więcej spowodowane jest substancjami chemicznymi, które stoją za alergiami nabytymi, a więc nieatopowymi czy chemicznymi. To one sprawiają, iż coraz więcej osób musi borykać się z alergiami.
Świadomość społeczeństwa dotycząca alergii nie jest wystarczająca. Z jednej strony pacjenci wiedzą, że jest coś takiego jak alergia, potrafią wymienić kilka jej przykładów, ale zazwyczaj nie zdają sobie sprawy z rozróżnienia na alergie wrodzone i nabyte. Niejednokrotnie myślą też, że będąc uczulonymi na brzozę nie powinni wyjeżdżać do lasu poza miasto, bo objawy alergii się nasilą. Tak naprawdę, brzoza rosnąca poza miastem, na łonie natury uczuli nas znacznie mniej niż ta rosnąca w mieście. Dlaczego? Ta, którą możemy zobaczyć w mieście może znacznie bardziej uczulić chorego, ponieważ jest otoczona kryształkami różnego rodzaju zanieczyszczeń. Pyłek ten może potem gnieździć się w śluzówce nosa uszkodzić ją i wywołać podrażnienie.
– Im bliżej węzłów komunikacyjnych, ruchliwych ulic, tym większe ryzyko wystąpienia alergii. Nie oznacza to, że na wsi jej unikniemy. Przecież środki chemiczne są powszechnie obecne w życiu codziennym. Mamy je w powietrzu, zwłaszcza w smogu, w glebie, a co za tym idzie – w warzywach i owocach, w klimatyzowanych pomieszczeniach, supermarketach, samochodach, w mieszankach zapachowych np. w postaci odświeżaczy powietrza, w kosmetykach. Używając przez długi czas tej samej maści, nawet hipoalergicznej, alergizujemy naszą skórę na jej substancje i w przyszłości skutkuje to uczuleniami na kremy lub pokarmy zawierające podobne substancje, co używana wcześniej maść – uważa prof. Ewa Czarnobilska, alergolog ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl